Trudno nie zauważyć wykwitu
nowych kawiarni na różnych szczebelkach polskiej rzeczywistości: zarówno w
dużych miastach, jak i w Polsce powiatowej. Osobliwie ten nowy trend zaznacza
się w Trójmieście: powstają nowe, zróżnicowane miejsca z kawą, herbatami czy
deserami. I słusznie: na kawiarnianym rynku ma być ruch, mają pojawiać się nowości
zwracające uwagę na nisze, adresujące ofertę do coraz bardziej różnicującej się
i rafinującej klienteli, ożywiające dotąd uśpione fragmenty miejskiej
przestrzeni. Obok nowinek trwają kawiarniane filary: znane i stabilne marki,
które bynajmniej nie dostały mandatu na niezakłócone i bezdyskusyjne
funkcjonowanie. Kawiarniane uniwersum jest zatem – jak kawa – całkiem płynne,
zmienne i fascynujące. Chcemy o tym pisać. Z najczystszej przyjemności.
Dlatego ten blog nie ma żadnego
celu. Jest po prostu o kawiarniach. I powstaje w kawiarniach. Uwielbiamy
kawiarnie: do posiedzenia, do pracy, do namysłu, do obserwacji, do konsumpcji. Wysiedzieliśmy
w kawiarniach niezliczoną liczbę dupogodzin i cieszymy się z tego. Gdziekolwiek
jesteśmy, szukamy kawiarni. Pijemy kawę, kosztujemy, patrzymy, widzimy.
Kawiarnie są dla nas miejscami koncentracji społecznej energii: lubimy się do
niej podłączać.
Ale nie chcemy ograniczyć się do
przeglądu miejsc do odwiedzenia. Nie chcemy kalejdoskopu laurek, westchnień i
lukru (tak jak zwykle nie lubimy go na ciastkach). Przeciwnie, zamierzamy
patrzeć krytycznie. I ciąć wszystko to, co naszym zdaniem wycięte być powinno.
Dlatego Brzytfa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz