Po raporcie IKM „Klubokawiarnie z kulturą. Przypadek Gdańska”
Raport IKM to fajny początek. I
dobry prognostyk, bo coś drgnęło: wreszcie na szerszą skalę dostrzeżono
kulturotwórczy potencjał miejskiej gastronomii. Bo kawiarnie to nie tylko
przyziemne podżeranie czy wielkomiejski kawolans klasy próżniaczej.
Niewątpliwie ukłon w stronę polskiej
gastrosocjologii.
Ale i odrobina goryczy: raport
IKM to zaledwie otarcie się o problem, który w realizacji (ale i także w fazie
konceptualizacji) okazał się – paradoksalnie – zarówno zbyt rozdęty, jak i słabo
doprecyzowany. Słabo nakreślony, bo ograniczony do „klubokawiarń” czyli – jak
założono -lokali oferujących uczestnictwo w kulturalnych imprezach.
Jednocześnie rozdęty, bo w konsekwencji próbujący pozbierać zagubione składniki
kawiarnianej atmosfery. Autorki badań uległy dość stereotypowemu utożsamieniu
kultury kawiarnianej z kulturą iwentów. Potraktowały organizowanie wydarzeń
jako definicyjny wyróżnik klubokawiarni, a w konsekwencji także filtr
separujący, co sprawiło, że na horyzoncie badawczym pozostały punkty kawowo
słabe, niewyróżniające się w jakikolwiek inny sposób niż dodatkową ofertą
wydarzeń. Odpadły natomiast inne lokale, zwykle o większym potencjale
kulturowym.
Wydaje się, że autorki mają tego
świadomość, bo - zaskoczone trochę przebiegiem badań - próbują przemycać inne
ważne kwestie, pominięte (czy raczej niedocenione) w fazie koncepcyjnej badania,
za to przywołane w wypowiedziach badanych osób (np. strona 38 Raportu).
Tak czy inaczej, to dobry
początek.
A byłoby jeszcze bardziej
obiecująco, gdyby uznać słuszność trywialnego skądinąd przekonania, że kultura
jest wszędzie. W kawiarniach kultury pełno i to w najróżniejszych postaciach.
Ten banalny pogląd może być
fajnym punktem wyjścia dla nakreślenia zróżnicowanych motywów manifestowania
się kultury w kawiarnianych przestrzeniach. Używam liczby mnogiej celowo:
dlatego, że kawiarnianość rozgrywa się na różnych scenach, wedle różnych
scenariuszy, mocą rozmaitych aktorów i rekwizytów.
Zamiast zatem zastanawiać się nad
wydarzeniami kulturalnymi w kawiarniach i na ich podstawie niesłusznie
oddzielać te kulturalne od tych pospolitych i nieciekawych, warto zastanowić
się nad wielopłaszczyznowością kultury w lokalach kawiarnianych. Mapa miejsc z
tak pojmowanym potencjałem kulturalnym nie będzie nigdy pusta, za to pełna
kolorów, bo kawiarniana kultura ma wiele imion. Nie są to tylko wernisaże,
wieczorki autorskie, wykłady czy promocje książek.
Zarysuję kilka możliwych poziomów
kulturowego nasycenia kawiarni. Nie ma potrzeby, aby szczegółowo przedstawiać każdy z wymiarów. Są
to raczej luźne propozycje, zarówno do dyskusji, jak i do weryfikacji badawczej.
Nie są to opcje rozłączne, mogą na siebie nachodzić. Nie są też oczywiście zbiorem
wyczerpanym.
1.
kultura smaku
- na pierwszym miejscu, bo przecież w kawiarniach chodzi o picie i jedzenie; kawiarnie
są miejscem konsumpcji, nierzadko wyjątkowej, jakościowej, świadomej,
przeżywanej i inspirującej (np. rekonstruowanej w warunkach domowych); w różnym
stopniu ten poziom zaznacza się na gdańskim rynku, dostrzegalny np. w Retro,
Factotum, Fukafe, Palarni Kawy;
2.
kultura kawowa
– kawiarnie bywają agendami wiedzy o kawie i sposobach obchodzenia się z nią; w
W-wie nikogo to nie dziwi, Gdańsk dopiero na etapie niemowlęcym; Palarnia Kawy,
Retro czy Fukafe to gdańska awangarda;
3.
kultura relacji i
towarzyskości - kawiarniana oczywistość, kategoria bardzo szeroka:
spontaniczna, oddolna, kontakty i zażyłości - kawiarnia jako arena dla budowania
i odtwarzania społecznych więzi, ale i nawiązująca do specyficznego rozumienia
klubokawiarni jako znaku wspólnoty miejsca;
4.
kultura estetyczna
- kolejna oczywistość: estetyka lokalu, ale także i mniej oczywista estetyka
społeczna, zbliżona do towarzyskości; atrakcyjność bycia z ludźmi i wśród ludzi;
5.
kultura
komunikacji - swoistość relacji z otoczeniem, często jako efekt własnego
mocnego wizerunku, ale też i wypracowania dystynktywnych sposobów przekazu np.
na fejsie;
6.
wyrazista
tożsamość - zbudowanie filozofii kawiarni wokół określonych zasad czy
przekonań to także nośnik kultury, np. wegańskość Fukafe;
7.
twórczość
kulturalna - jednostkowa (i nie tylko) aktywność, całkiem często zdarzająca
się w kawiarniach, które bywają przecież miejscami/stanowiskami fleksipracy;
8.
kultura wydarzeń
– dla autorek raportu wyróżnik podstawowy i jedyny, w rzeczywistości zaś tylko
jeden z aspektów kultury w kawiarni; czyli imprezy, które mogą dziać się w
lokalu; zwykle to kultura drugiego układu, choć może też wykorzystywać elementy
trzeciego (np. pokazy filmowe) czy pierwszego, mniej sformalizowanego, np. w
przypadku warsztatów.
Gdyby każdemu z wymiarów
przyporządkować oddzielny kolor, otrzymalibyśmy różnobarwną, tęczową mapę
gdańskich lokali kawowych na rozmaite sposoby realizujących własne kulturalne
zasoby. I pięknie byłoby widać, jakie aspekty kawiarnianej kultury mobilizowane
są przez określone miejsca. I oczywiście, jak bardzo wielopostaciowa kultura
wymyka się zerojedynkowym, zawężającym definicjom, pozostając – nawet, a może i
przede wszystkim – w przypadku kawiarni rzeczywistością płynną i żywą.
Tak szeroko zakrojone badanie
miałoby sens.
Taka mapa miałaby sens.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz