czwartek, 8 stycznia 2015

Brzytfa 2015










Brzytfa 2015


Jako że Noworocznie, to zafundujemy sobie małą wiwisekcję, z której wykluje się kilka pomysłów na przyszłość.

Brzytfa goli już od roku z górą. Przewinęło się tutaj kilka kawodajni, które oberwały szczególnie, czasem aż żal, ale takie życie. Oczywiście nie bez powodu, bo tym, czego Brzytfa szczególnie nie znosi i co bezwzględnie wytyka, to brak pomysłu, karygodny brak wyobraźni i koncepcji, taka głupia bezmyślność, że jakoś będzie. Brzytfa to nie lizusowskie Namonciaku.pl, ale surowy krytyk, który gani. I gani. Sprawiedliwie odnotujmy, że potrafi też pochwalić i widać to było w recenzjach minionego roku.

Ale Brzytfa ma być też refleksyjna. To znaczy, że jej powinnością będzie krytyczne spoglądanie na własne – już wygłoszone i opublikowane – opinie i konfrontowanie ich ze stanem rzeczywistym. A dostrzegamy, że Brzytfa, choć niszowa, to wzbudza coraz większe branżowe zainteresowanie, a krytyczne uwagi stają się początkiem dobrych zmian w ogolonych lokalach. Zapowiadamy zatem nową kategorię recenzji, która opatrzona zostanie tytułem „Korekty” i odnosić się będzie do już zrecenzowanych miejsc, w których zadziało się cokolwiek nowego, pozytywnego i godnego uwagi, co wołałoby o złagodzenie wcześniejszej surowej noty. Oczywiście to może działać w drugą stronę: wpadki tym ocenionym wysoko też mogą się zdarzyć. Uprzejmie nie omieszkamy o tym powiadomić.

Tym samym uruchamiamy system sprawdzający status analizowanej rzeczywistości i słuszność swoich sądów. Nawet jeśli brzmi to cośkolwiek schizofrenicznie czy anankastycznie.

Bo Brzytfa to nie hejt, ale najczystsza kawiarniana krytyka. Samoświadoma i dopuszczająca możliwość zmiany zdania.

Z satysfakcją powołujemy do życia także niezmiernie interesujący cykl „Reinkarnacje”. Kilka z tych mocno ogolonych kawiarni zdążyło już wyzionąć ducha (Galeria, Melanż). Jesteśmy przekonani, że kilka następnych stoi już w kolejce do zejścia. I powiemy brutalnie: po nich nie zapłaczemy. Nie będziemy też triumfować, że przecież mówiliśmy, pisaliśmy, wytykaliśmy. Zamierzamy natomiast szczególnie bacznie przyjrzeć się następcom nieudanych gastrobiznesów, bo skoro natura próżni nie lubi, a w narodzie ogromny zapał do kucharzenia, to w miejsce przegranych pojawiają się nowe, niby niewinne i nieskażone grzechem przodków gastrowcielenia. Przypatrzymy się tym niewiniątkom szczególnie chętnie, bo nowi właściciele mają do odrobienia absolutnie fundamentalne zadanie wstępne: wyciągnąć wnioski z poprzednika, dlaczego nie wyszło, co było nie tak, rozważyć dylemat: rewolucja ili reformy, odciąć się czy bezmyślnie ciągnąć dalej. Nie wyobrażamy sobie, żeby bez tego elementarza lokal miałby jakąkolwiek szansę na drugie życie.

Niby oczywiste, ale wcale nie dla wszystkich.

A najlepiej Brzytfę ostrzy bezmyślność.


Dobrego Roku! Aby wyobraźnia Was nie opuszczała!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz